29 stycznia 2018

Mieszkamy!


Dziś bardzo krótki post. Na dłuższe relacje musicie jeszcze chwilkę poczekać.

Od początku pisania bloga marzyłam o tym przełomowym dniu. Wyobrażałam sobie pięknie urządzony dom, ogród z bujnymi roślinami. Tyle chciałam napisać, podsumować itd... Ale teraz już wiem, że najzwyczajniej w świecie w takim kotle nie ma na to sił. Ten weekend wyssał z nas resztki energii.

Ostatni rok był dla nas bardzo intensywny. Nawet nie umiem opisać tego stresu, tych wszystkich niewiadomych, strachu że nie uda nam się skończyć domu, a my zostaniemy z niewykończonym domem i kredytem na karku. Ale wreszcie mogę odetchnąć. W końcu po tym całym wariactwie przyszedł czas na radość. Mimo, iż nie udało nam się spędzić świąt w nowym domu, a budowa domu wiązała się z nerwami i ciężką pracą fizyczną to 2017 za dobry rok, ale z większą radością witałam nowy rok, bowiem 2018 rok jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Jest rokiem, w którym rozpoczęliśmy nowy rozdział życia w naszym nowym domu o którym marzyłam od dziecka.

W sobotę zaliczyliśmy pierwszą nockę. Byliśmy jednocześnie szczęśliwi, zagubieni i wykończeni. Nie udało się nam wprawdzie wprowadzić do pięknie wykończonego domu, baa co więcej - przed nami jeszcze ogrom pracy. Za pewnie minie kilka dobrych lat, zanim ten dom będzie wyglądać dokładnie tak jak pragnę,  ale mamy po dwie zdrowe ręce, mam wspaniałego teścia, który jest złotą rączką oraz męża, który potrafi naprawdę wszystko, więc jakoś to będzie.

Najważniejsze, że jesteśmy już u siebie, nie musimy codziennie dojeżdżać na budowę by coś tam podłubać, spędzając więcej czasu na podróżowanie między budową a mieszkaniem. Mimo zakwasów, styranych nóg i obolałych pleców to warto było :) Cieszymy się każdą minutą spędzoną w nowym domu jak małe dzieci. 

Nie bójcie się marzyć, bowiem marzenia naprawdę się spełniają :)



15 komentarzy

  1. Serdecznie gratuluję osiągniętego etapu! Teraz to już bardziej z górki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja gratuluję wytrwałości :) na pewno nie mogłaś się doczekać momentu, kiedy wreszcie Twój nowy dom będzie się nadawał do zamieszkania. Mi budowa się strasznie ciągnęła - już tak bardzo chciałam zamieszkać w moim domku, a prace się ciągnęły i ciągnęły. Teraz już mieszkamy na swoim, ale i tak do zupełnego końca prac jeszcze daleko. Jest jeszcze parę rzeczy do wykończenia. Nie mogę się doczekać, aż wszystko będzie na zrobione na tip top do ostatniej śrubki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Masz rację, jak każdy inwestor moment przeprowadzki był wyczekiwany, a prac wykończeniowych nie widać końca. Ja nie liczę na to, że wszystko będzie na tip top, bo w domu zawsze jest coś do zrobienia, albo zamarzą mi się kolejne zmiany. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Gratuluję serdecznie! Czekałam właśnie na takiego posta:) Wyobrażam sobie ten uśmiech na Twojej twarzy, kiedy zamieszkaliście w wymarzonym domu:)

    Teraz tak sobie myślę, że z budową domu jest trochę tak jak z posiadaniem dziecka. Na etapie ciąży (budowy) bywa, że bardzo się dłuży czas i trzeba się nieźle natrudzić i zmierzyć z wieloma problemami, wyrzeczeniami i nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. A czym bliżej końca tym trudniej. Ale potem, kiedy mamy już dziecko (kiedy zamieszkamy już w wymarzonym domu)to bardzo szybko zapomina się o wszystkich trudach, a jeżeli nawet nie zapomina, to nowa rzeczywistość wynagradza podjęty trud i zwyczajnie odczuwa się radość z tego, co się ma. Uff, ale mi wyszedł filozoficzny wywód:0

    Swoją drogą już teraz widzę u siebie (a Ty to tylko potwierdziłaś swoim wpisem), że po przeprowadzce będzie jeszcze MNÓSTWO rzeczy do zrobienia w domu i na działce. A osiągnięcie takiego efektu o jakim się marzyło, zajmie jeszcze pewnie sporo czasu. Ale i tak jest PIĘKNIE. Prawda?:)
    Jeszcze raz gratuluję i życzę samych pięknych dni w nowej rzeczywistości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Elu :) Twoje komentarze zawsze bardzo mnie cieszą :)
      Z tym porównaniem to strzał w 10. Dodałabym jeszcze, że tak jak przy malutkim dziecku jest dużo pracy bo wymaga naszej opieki tak w nowym domu jest jeszcze trochę rzeczy do zrobienia :P
      Dom zawsze wymaga większej lub mniejszej pracy, bo ciągle chcemy go upiększać i dostosowywać do zmian w naszym życiu. Ale masz rację, jest pięknie :) I bardzo się cieszymy, że możemy być już na swoim i żadne niedogodności nie są nam straszne.
      Póki co marzę o pozbyciu się pyłu budowlanego, reszta nieskończonych rzeczy jakoś mi nie przeszkadza :P
      Ściskam, Agata

      Usuń
  4. super :) bardzo bardzo gratuluję! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego na (jakby nie było) nowej drodze życia! :)
    Na Twój blog trafiłam niedawno, przy okazji szukania wskazówek jak kupić działkę. Później poczytałam tu trochę o wyborze projektu domu, przekopałam internet - bez sukcesu - i wróciłam na Orzeszkowe Pole. Okazuje się, że Wasz dom pasuje na naszą działkę :) i że jest to pierwszy (i może ostatni) dom, który podoba się nie tylko mi, ale i mojemu mężowi :D Więc może za 2 lata, ja też będę na etapie "wprowadzki"... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że blog okazuje się pomocny w tych trudnych wyborach :P Oczywiście jeżeli zdecydujecie się na ten projekt, to służę pomocą w razie pytań i wątpliwości. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Mogę tylko pogratulować i życzyć aby jak najlepiej się wam mieszkało , pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak, nie bójmy się marzyć... Gratuluję nowego domu i nowego etapu w życiu. Faktem jest że budowa, remont zawsze się dłuży i męczy, ale ta pierwsza noc w nowym, własnym kawałku świata wynagradza wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo gratuluje. Czytająć takie wpisy sam się nakrecam. Ja jeszcze jestem na etapie planowania. Dużo przedemną..

    OdpowiedzUsuń

Razem tworzymy to miejsce! Będzie mi miło jeżeli na koniec pod wpisem zostawisz komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka :)

TOP